wtorek, 26 lipca 2011

Te lepsze i gorsze dni w życiu

         Dziś nie będzie o książce jakoś opuściły mnie siły i wena , nad książką która ma 260 stron siedzę 4 dzień i wcale nie, dlatego że jest nuda nic w tym stylu.            
        Po prostu są takie dni w życiu kiedy człowiek,  uciekłbym gdzieś na koniec świata ,zakopał się w jakiejś głuszy i wsłuchiwał się w siebie. Mam tak ostatnio, może spowodowane jest to przedłużającą się chorobą dziś myślałam,że po wizycie u lekarza wrócę do pracy a tu guzik z pętelką kolejne 3 tyg. zwolnienia w sumie będzie już 10 tyg. A nikt nie zagwarantuje,że ostatnie. Jestem człowiekiem stadnym, nie mogę tak sama siedzieć w czterech ścianach mąż pracuje, ja w domu. Gdybym choć do rodziców mogła pojechać a tu nic bo rehabilitacja,zastrzyki, na weekend się nie opłaca bo musiałbym wyjechać w piątek późnym popołudniem a wracać w niedzielę rano. Dla mnie to więcej stresu niż przyjemności. Z tego też powodu niestety musieliśmy odłożyć urlop na nie wiadomo kiedy, a co bardziej stresujące na bociana też nie możemy liczyć a latka lecą    :((((. Jutro jeszcze czeka mnie przeprawa z kierownikiem jak przyniosę kolejne zwolnienie,nie chce o tym nawet myśleć brrr,brrr.          
           Z drugiej strony pocieszam się,że mam ukochanego mężczyznę blisko, niczego nam w sumie nie brakuje, choć zawsze by się chciało więcej niż się ma. A trawa u sąsiada zawsze zieleńsza i ładniejsza. Mam kochanych rodziców którzy mnie wspierają. Mogę się poświęcić mojej pasji książkowej bez reszty bo czasu mam pod dostatkiem.Ale wydaje mi się jednak,że życie przecieka mi przez palce i nie potrafię nic z tym zrobić. Chciało by się zatrzymać czas i pokierować wszystkim inaczej . No to się wyżaliłam!!!!!  Na koniec mój ukochany utwór E.Morricone "La Cliffa" z którym mam wiele wspaniałych wspomnień :).
"La Califfa" E.Morricone 

8 komentarzy:

  1. Znam to uczucie, kiedy wszystko się wali na raz. Tak to już bywa, ale jedno jest pocieszające, że zazwyczaj jest to stan przejściowy. Nabierzesz sił, wyzdrowiejesz, wrócisz do pracy a potem powrócisz do planu "bocianowego":D. Trzymaj się dzielnie:)). Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Agnieszko, trzymam kciuki za lepsze dni. Zaświeci słoneczko, zobaczysz.:)))

    OdpowiedzUsuń
  3. *kasandra* wiem,że to przejściowe,ale trudno czekać :(
    *książkowiec*dziękuję za wsparcie

    OdpowiedzUsuń
  4. Cierpliwości moja droga...to najważniejsze w przypadku zdrowia. Wtul się w męża i czekaj...:) Będzie dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  5. Duzo siły i wytrwałości ci życzę. pamiętaj po burzy zawsze przychodzi słońce.

    OdpowiedzUsuń
  6. *Ewa* Mam taką nadzieję,że będzie dobrze ale czasami jak to człowiek mam zwątpienia.
    *Cyrysia* Dziękuje za wsparcie i miłe słowa

    OdpowiedzUsuń
  7. są i takie dni, one jednak uczą nas jak docenić te lepsze, które przecież nadejdą. może to i wyświechtana fraza, ale ja w nią wierzę. trzymam kciuki za lepsze jutro i za nadzieję, która nigdy nie powinna umierać :*

    OdpowiedzUsuń
  8. ps Onetowskim nickiem Rhythm z www.drzwi-w-podlodze.blog.onet.pl (Songbird)

    OdpowiedzUsuń