Pokazywanie postów oznaczonych etykietą choroba. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą choroba. Pokaż wszystkie posty

sobota, 3 września 2011

Starość w szarych barwach


Niewdzięczna pamięć

AutorBernlef
tłumaczenie: Alicja Oczko
tytuł oryginału: Hersenschimmen
wydawnictwo: Nasza Księgarnia
data wydania: 2010 (data przybliżona)
liczba stron: 217

           Czy kiedykolwiek zastanawialiście się co znaczy słowo starość i z czym jest to związane? Ja powiem szczerze, nie za bardzo wydawało mi się jeszcze tydz.temu,że mnie to nie dotyczy. Niedawno przekroczyłam trzydziestkę więc mam jeszcze czas aby pomyśleć o starości za jakiś czas. Jednak po kolejnej lekturze zaczęłam się zastanawiać . STAROŚĆ czy mamy wpływ na to jak będzie wyglądać, długie życie,ciesząc się w miarę dobrym zdrowiem obecnością bliskich mi osób(dzieci,wnuków)czy choroba, samotność,jakiś dom opieki. 

           Chcę wszystkim zanajomym odwiedzającym mój blog opowiedzieć o książce,która mną wstrząsnęła. Zadawałam i zadaję sobie wciąż pytanie czy chcę doczekać czasu w którym będę ciężarem dla swoich najbliżych tak wielkim, że zostanę odrzucona i zostawiona na łaskę obcych ludzi. Książka,którą mam na myśli to "Niewdzięczna pamięć" Bernlefa . Bernelef ur.14.01.1937r holenderski pisarz,poeta i tłumacz. od młodości związany z książkami kochał to co my drogie mole książkowe. Zaczął tworzyć w czasie służby wojskowej.

            "Niewdzięczna pamięć" książka opowiada o chorobie zwanej demencją starczą która u naszego bohtera 71 letniego Marteensa Kleina przebiegała w dość gwałtowny sposób. Jest schyłek zimy gdy zaczyna się opisywana historia. Mężczyzna do tej pory cieszący dobrym zdrowiem,pięć lat na emeryturze zaczyna sobie uświadamiać,że zaczyna dziać się z nim coś dziwnego jest stale zmęczony,apatyczny i nic mu się nie chce, a poza tym pamięć zaczynać mu płatać dziwne figle. Winę zwala na zimę której nie cierpi i która trwa już tak długo. Myśli sobie aby do wiosny,do słoneczka i wszytko wróci do normy. A pamięć, nigdy nie miał wspaniałej mimo,że przepracował wiele lat jako protokolant, zawsze ważne sprawy zapisywał w nieodłącznym notesie. Tylko w jego przypadku zaniki pamięci postępują na prawdę gwałtownie jednego dnia nie pamięta gdzie co położył, a już następnego idzie na spacer i nie wie jak wrócić, albo kim są osoby na zdjęciach w jego własnym albumie. Co gorsze zaczyna nazywać własną żonę -matką i wybiera się w odwiedziny do ojca który nie żyje już długi czas. Osobą która zmaga się z Jego chorobą jest też żona Vera która tak opisuje to co przeżywa w ten sposób:"Jesteśmy małżeństwem od ponad 40 lat. I nagle to.Zwykle coś takiego następuje wolniej, stopniowo .Ale u niego z nienacka. Czuję się przytłoczona . To okrutne i niesprawiedliwe. Chwilami rodzi się we mnie wsciekłość i bunt,gdy widzę jak on na mnie patrzy,jakby z innego świata.A potem z kolei ogarnia mnie smutek i tak bardzo chcę go zrozumieć." Dzieci niby są, dorosłe z rodzinami ale mieszkają daleko w Holandii główny bohater w USA. Ich zainteresowanie jest jedynie telefoniczne. Żona zdana na swoje siły już nie młoda musi z dnia na dzień. Stać się opiekunką, pielengniarką, stróżem własnego męża.

             Książka o przemijaniu i chorobie. Bardzo wstrząsająca,ukazująca starość w odcieniach o których wolimy nie myśleć. Główny bohater bardzo dobrze nakreślony przez autora. Jego zamgania z chorobą,sposób na radzenie z tym co się z nim dzieje. Realistycznie przedstawienie odczuć,myśli przeżyć, stanu psychicznego wraz z pogłębiającą się chorobą. Narratorem jest bohater to jego oczami patrzymy na otaczający  świat. Jego wspomnienia i jego życie wygląda  jakby ktoś szybko wybierał puzzle z ułożonego wcześniej obrazka. 

             Lektury, której nie można czytać bez emocji. Czy chcemy tego czy nie, dotyczy to każdego z nas tylko wybranych nie dotknie starość, Tak pisze wybrani bo czy można chcieć takiej starości gdy traci się swoją tożsamość,swoje życie,godność  i wszytsko o co zabiegaliśmy od dnia urodzenia? Nikt nie zagwarantuje nam,że zestarzejmy się godnie. Jednego czego brakowało mi w tej książce to głębszego nakreślenia odczuć żony poza fragmentem który zacytowałm wyżej nie ma  o jej odczuciach zbyt wiele . Jako osoba jest postrzegana przez oczy męża tak jak On ją widzi. A chciałoby się zajrzeć w jej psychikę, zobaczyć jak odnajduję się w nowej rzeczywistości związanej z chorobą osoby  najbliżej jej sercu. 
Wiem,że jeszcze nie raz wrócę do tej książki.

Książkę oceniam 6/6 

wtorek, 30 sierpnia 2011

"Rodzina White'ów" - analiza rodziny


Rodzina White'ów

Autor:Maggie Gee
wydawnictwo: MUZA
data wydania: 2006 (data przybliżona)
liczba stron: 448





           Właśnie zamknęłam "Rodzinę White'ów" Maggie Gee angielskiej pisarki. Która w Polsce z tego co się zdążyłam zorientować jest znana tylko z tej powieści. Książka w sumie jest ósmą w dorobku autorki w roku 2002 była nominowana do nagrody  Orange Prize i Międzynarodowego IMPAC Dublin Literary Award . 
  
              Główni bohaterzy Rodzina W. składająca się z pięciu osób. Troje dorosłych dzieci i małżonkowie White. Cała akcja zaczyna się w momencie gdy Alfred głowa rodziny trafia po wylewie do szpitala. W tym momencie dowiadujemy się,że  osobami które są mu oddane to żona May-cicha kobieta kochająca książki,przez całe życie czegoś się bała. Najpierw ojca, później męża który i tak był lepszy niż ojciec w końcu swego najmłodszego potomka. Najmłodszy syn Dirk-który jakby nie patrzeć powielił błędy i wady ojca i pokazał do czego może doprowadzić nienawiść . Pozostała dwójka nie żywi ciepłych uczuć do ojca który był w ich życiu postrzegany jako tyran i despota który nie umie przyznać się do swoich błędów a słowo "Przepraszam" nie funkcjonuje w jego słowniku. Zarzucają ojcu ,że to właśnie On jest przyczyną porażek w ich życiu. Najstarszy syn Darren mimo,że jest uznanym dziennikarzem nie potrafi ułożyć życia osobistego ma za sobą trzy małżeństwa i czworo dzieci. Córka Shirley ma za złe,że ojciec jest rasistą i nigdy nie zaakceptował jej małżeństwa z czarnoskórym mężczyzną które dało jej tyle szczęścia jakiego nie zaznała w rodzinnym domu. 

            Książka to typowy powrót do korzeni, analizowanie swego postępowania i próba oczyszczenia się. Narracja prowadzona jest podobnie jak w książkach J.Picoult. Każdy z bohaterów pokazuje swój punkt widzenia,swoje przemyślenia,uczucia.  Akcja książki nie jest wartka ani szybka wszystko toczy się przeważnie wokół łóżka szpitalnego Alfreda. Jest to książka która pokazuje jaki wpływ ma zachowanie i postępowanie rodziców na dzieci.Jedne dzieci przyjmują bez warunkowo to co słyszą od rodziców i powielają ich zachowania tak jak Dirk -co prowadzi do tragedii. Jeszcze inne próbują uciec od tego wzorca , ale tutaj sprawdza się bardzo dobrze powiedzenie "Czym skorupka za młodu nasiąknie,tym na starość trąci"- tak jak w przypadku pierworodnego syna. Niby zaszedł daleko w swoim życiu zawodowym, ale brak umiejętności okazywania uczuć rodzinie i jej tyranizowanie doprowadza do rozpadu. Córka jest tą która pokazuje,że można jeżeli się bardzo chce odciąć od tych złych wzorców. Ale potrzebna jest praca i osoba dla której warto to zrobić. 

          Lektura nie jest z serii łatwe i przyjemne. Jest to książka zmuszająca do myślenia, zastanawiania się nad sobą i bohaterami. Książka która ukazuje rozkład rodziny z powodu ojca tyrana i matki która nie umiała się temu przeciwstawić,za bardzo się bała ale mimo wszytko kochała swego męża miłości wielką i bezwarunkową. 
Książka godna polecenia, przemyślenia będą ze mną długo może dlatego,że dopiero co udało mi się stworzyć  tę podstawową komórkę społeczną jaką jest małżeństwo. Nie chciałbym nigdy usłyszeć od  swoich dzieci,że jestem winna ich nieudanego życia.

Oceniam na 4,5/6

wtorek, 2 sierpnia 2011

Czy może być jeszcze gorzej gdy i tak już jest tragicznie????


Krucha jak lód

Autor: Jodi Picoult
wydawnictwo: Prószyński i S-ka
data wydania: maj 2010
liczba stron: 616


        Niedawno przeczytałam "W naszym domu " J.Picoult było to moje pierwsze spotkanie z twórczością tej autorki. Książka zrobiła na mnie spore wrażenie.  Postanowiłam,że przeczytam następne,  przy okazji kolejnej wizyty w bibliotece zobaczyłam "Kruchą jak lód" od razu moje oczy się zaświeciły i już była moja. Książka opowiada o Willow O'Keefe która urodziła się z osteogenesis imperfecta czyli mówiąc prostym językiem jest to wrodzona łamliwość kości-grupa choroba uwarunkowana genetycznie, polegających na zaburzeniach w prawidłowej budowie kolagenu (głównego składnika tkanki łącznej). Choroby te objawiają się nadmierną kruchością kości. 

            Na początku książki wydaje się ,że rodzina O'keefów jest to przeciętna amerykańska rodziną mama,tata, córka i kolejny potomek w drodze. Sean pracuje w policji, Charlotte jest mistrzem cukiernictwa marzącym o otwarciu własnej cukierni, Amelia uczennica prawie nastolatka. Wiodą spokojne,szczęśliwe życie do momentu gdy w czasie badania USG lekarz wykrywa wady w budowie płodu. W jednym momencie ustabilizowane życie rodziny wali się w gruzy. Jest  to 27 tydzień ciąży czyli według większości lekarzy zbyt późno aby dokonać aborcji bez narażania matki. 

           Właśnie aborcja jest jednym z głównych wątków tej powieści autorka poddaje po dyskusję czy matka ma prawo decydować w takich chwilach o sobie i  dziecku czy jednak  powinna przyjąć dziecko bez względu na to jakie się urodzi? Wybór którego bohaterka nie miała bo wady rozpoznano zbyt późno ale czy aby na pewno.....  Rodzi się mała Willow ,ale jej życie od początku jest naznaczone pasmem cierpienia bo nawet mały ruch czy kichnięcie może spowodować kolejne złamania. A co za tym idzie operacje,rehabilitacje  to jej codzienność. Dla rodziców też nie jest to łatwe patrzeć jak dziecko cierpi i mieć świadomość,że nie można pomóc jej w żaden sposób. Co najwyżej mogą jej spróbować ułatwić życie, ale za tym idą finanse a z tym po narodzinach dziewczynki staje się krucho.  Wtedy jak to mówi przysłowie "Tonący brzytwy się chwyta" . Matka postanawia wnieś sprawę do sądu o" Niedobre urodzenie" innymi słowy oskarża lekarza o błąd w sztuce lekarskiej,który  nie rozpoznał choroby w tak wczesnym stadium aby można było bezpiecznie dokonać aborcji. Ale jak można pójść do sądu i powiedzieć w oczy prawie siedmioletniemu dziecku,że jej się nie chciało. Tym bardziej,że dziewczynka mimo ułomności ciała jest inteligentna,bystra,oczytana i ma zasób słów których nie mają niektórzy dorośli. Jak wpłynie to na rodzinę, na społeczeństwo, na przyjaciół. Trzeba przeczytać nie da się tego opisać słowami.
  
              Emocje od pierwszej strony do ostatniej. Człowiek zastanawia się czy postąpił tak jak bohaterka czy wprost przeciwnie. Aborcja za, czy przeciw. Pieniądze z odszkodawania czy przyjaźń i rodzina . A co będzie gdy proces się przegra i dodatkowo będzie trzeba pokryć koszty procesu.  Łzy,smutek, złość na postępowanie bohaterów. Pytanie goni,pytanie.Decyzja za decyzją i ich konsekwencje
     
             Wszystko przedstawione bardzo pięknym,przystępnym,lekkim językiem,  jakby książka nie dotyczyła bardzo kontrowersyjnych, trudnych tematów.  Bardzo podziwiam za to autorkę . Zadziwiła mnie też przepisami wypieków cukierniczych które stanowią preludium do niektórych rozdziałów bardzo dokładnymi opisami poszczególnych czynności. Te czynności miały nie tylko znaczenie w cukiernictwie ale też i w życiu."Wyrastanie etap,kiedy ciasto zwiększa swoją objętość. Co powoduje wzrastanie drożdże wyrabiane przez piekarzy...... .Jakoś zupełnie mnie nie dziwi, że w kuchni- tak samo jak w życiu -wzrost zawsze trzeba wymusić". No i zakończenie to prawdziwy majstersztyk niespodzianka na całej linii. Jak nie zakochać się w takiej autorce. 
"Krucha jak lód" najpiękniejsza książka jaką czytałam. Moja ocena 6/6.



środa, 20 lipca 2011

"W naszym domu" życie z Zespołem Aspergera


tytuł: W naszym domu
tłumaczenie: Michał Juszkiewicz
tytuł oryginału: House Rules
wydawnictwo: Prószyński i S-ka
data wydania: styczeń 2011
liczba stron: 696







       "W naszy domu" kolejna powieść  Jodi Picoult  dla mnie była pierwszą.  Jest to powieść która przybliża nam zapoznanie się z Zespołem Aspergera i funkcjonowania osób z tą przypadłością. Zaczynając czytać książkę sama nazwa nie była mi obca,ale wszystko poza nią tak. Aby bliżej się zapoznać z tą chorobą sięgnęłam do internetu.  Definicja brzmiała następująco: Zespół Aspergera (syndrom Aspergera, ZA; ang. Asperger's Syndrome, AS) – całościowe zaburzenie rozwoju mieszczące się w spektrum autyzmu.Zaburzenie to obejmuje przede wszystkim upośledzenie umiejętności społecznych, trudności w akceptowaniu zmian, ograniczoną elastyczność myślenia przy braku upośledzenia umysłowego oraz szczególnie pochłaniające, obsesyjne zainteresowania, natomiast rozwój mowy oraz rozwój poznawczy przebiega bardziej prawidłowo w porównaniu do autyzmu dziecięcego. Głównymi kryteriami różnicującymi ZA od autyzmu głębokiego są: brak opóźnienia rozwoju mowy i innych istotnych jej zaburzeń uniemożliwiających logiczną komunikację, prawidłowy rozwój poznawczy. 
         Głównymi bohaterami powieści jest Emma i jej dwóch synów Theo piętnastolatek i Jacob osiemnastolatek z Zespołem Aspergera. Mąż i ojciec odszedł gdy u Jego syna zdiagnozowano chorobę. Przewodnim wątkiem książki jest "zabójstwo" prywatnej instruktorki umiejętności społecznych Jacoba. Za którym, jak się wydaje większości w niektórych momentach nawet może i wszytskim stoi osiemnastolatek.  Ale obok tego przewodniego wątku jest też kilka pobocznych które ukazują nam codzienną walkę Emmy o normale życie dla syna, jej radości i smutki, pokazane jest  też jak ta przypadłość wpływa na funkcjonowanie całej rodziny. Jest to przypadłość która w równym stopniu obciąża wszystkich członków rodziny, jedna osoba nie jest w stanie unieść ciężaru całej sytuacji. Potrzeba jest pomoc rodziny, potrzebna jest współpraca,lekarzy,szkoły a także środowiska w którym znajduje się chory.  
         Powieść jest tym ciekawsza iż ukazuje wszystko co się dzieje z różnych stron występuje kilku narratorów Emma opowiada wydarzenia ze swego puntu widzenia synowie ze swego. Autora stara się pokazać, co czuje każdy bohater ,jak wygląda  w jego oczach dana sytuacja. Dla mnie osobiście najciekawsza była relacja Jacoba ponieważ jak bym się nie starała nie umiałam postawić się w Jego sytuacji. Z jednej strony jest to chłopak bardzo inteligentny, dobrze wychowany, mający skonkretyzowane poglądy na wiele spraw, lepiej dogadujący się z dorosłymi niż rówieśnikami, ma swoją pasje o której wie wszystko. A z drugiej strony każda nieprzewidziane zdażenie nawet bardzo błahe jak np. kolor pomarńczowy czy spóźnienie się na ulubiony serial potrafi wyprowadzić go z równowagii w taki sposób,że potrafi zamknąć się w sobie i przez wiele godz zachowywać się tak jakby w ogóle nie istniał,zero reakcji na świat zewnętrzny.
          Jest to powieść która naprawdę daje wiele do myślenia, rozszerza nasze horyzonty poznawcze, wyczula nas na chorobę drugiej osoby. Uczy nas empatii do takiej osób pokazuje, że nie wszyscy i wszytko co inne znaczy gorsze,złe. Pokazuje jak wielka jest miłość matki i że żadne okoliczności nie są w stanie tego zmienić "Nie wiem, jak wyglądałoby moje życie bez niego,ale wcale  nie chce tego wiedzieć.Nawet gdyby nie miał autyzmu,nie mogłabym kochać go bardziej.........Pochylam się nad nim,tak jak kiedyś,i całuję w czoło. To odwieczny,tradycyjny  matczyny rytuał:tak się sprawdza,czy dziecko nie ma gorączki,tak się udziela błogosławieństwa,tak się życzy dobrej nocy".    
    Nie mogę się doczekać kiedy wpadną mi w ręce kolejne książki tej autorki. 


środa, 13 lipca 2011

"Opowieść dla przyjaciela" H. Poświatowska



wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
data wydania: 2009
liczba stron: 268
kategoria: autobiografia.

Od Opowieści dla przyjaciela powinni zacząć lekturę ci, którzy Poświatowskiej dotąd nie czytali albo nie zdążyli polubić jej poezji. Opowieść została napisana w formie wyznania do konkretnej osoby, ale jest właściwie listem do czytelników. Autobiograficzna książka poetki i kobiety. Pięknie napisana historia miłości, choroby i wielkiej pasji życia. Życia, które jest wszystkim – mimo bólu i na przekór cierpieniu.






     Halina Poświatowska - kim była ? Wielu powie poetką.  Ja też bym tak powiedziała jeszcze jakieś 10 lat temu. Dopóki w moje ręce nie trafiła autobiografia autorki pt "Opowieść dla przyjaciela" .  Urodziła się  w 1935 roku w Częstochowie. Debiutowała w "Zebrze" w 1957, a rok później wydała pierwszy tomik poezji "Hymn bałwochwalczy" . Następnie były jeszcze "Dzień dzisiejszy"- 1963 i "Oda do rąk" -1966 i  pośmiertny 1968 "Jeszcze jedno wspomnienie". Poetka zmarła w wieku 32 lat po komplikacjach pooperacyjnych na sercu. Na które chorowała od dzieciństwa.  Książka o której jest mowa została wydana na kilka miesięcy przed śmiercią autorki.


     Książka jest napisana w formie listu do bezimiennego przyjaciela , ja osobiście nie bałabym się tego nazwać też pamiętnikiem. Ponieważ autorka pokazuje nam w nim swoje przeżycia, swoje rozterki, swoje myśli chce przekazać nam wszystkim, czytającym ten utwór. Jest to zapis bardzo osobisty i intymny. Autorka opisuje swoją  walkę z chorobą, pobyty w szpitalach,sanatoriach, badania które musiała przechodzić. Opisuje uczucia strach,ból, tesknotę, zazdrość w stosunku do ludzi zdrowych. Ale pokazuję też miłość którą przeżywa, pokazuje, że mimo groźby śmierci umie cieszyć się życiem, potrafi walczyć i zdobywać cele wyznaczone sobie.  W czasie lektury często zastanawiałam się czy zachowanie autoki w niektórych momentach nie było zbyt lekkomyślne. Kto?- przy zdrowych zmysłach po poważnej operacji na otwartym sercu postanowiłby zostać w obcym kraju,bez bliskiej rodziny,  znajomości języka, środków finansowych,zdany na łaske dalekich krewnych i nikomu nie znanych emigrantów z ojczyzny. Jednak  po dogłebnej lekturze książki stwierdzam. Nie była to lekkomyślność była to ogromna chęć ŻYCIA - poznania nowych miejsc,ludzi,doświadczeń ,chęć nauki w szkołach która dla niej była obca z powodu choroby i wypróbowania ile jestem warta, ile dam rady wytrzymać. Może mimo pierwszej operacji z pozytywnym wynkiem,autorka zdawała sobie sprawę z  tego że jej życia to cienka nitka i może się zerwać w każdej chwili. Chciała żyć,życiem intesywnym aby niczego w nie żałować. W jednym miejscu pisze o sobie tak " Ty wiesz najlepiej,jak bardzo nie jestem naukowcem,nigdy nim nie byłam. Nauka jest i pozostanie dla mnie  łaką ,przez którą dobrze jest biec zrywając tu i ówdzie kwiatek,ale wnikliwa postawa badacza.......-na zawsze pozostaną obce mojej dyletanckiej,impulsywnej naturze".

      Książka która daje dużo do myślenia, zostaje na zawsze w pamięci, daje kopa tym którzy zaczynają użalać się nad sobą. Pokazuje jak wiele może upór,ciężka praca, wytwarołść, pozytywne myśleni. Za myślą autorki dopóki bije serce nie poddam się. Lektura która przyciąga jak magnez i nie pozwala się oderwać do ostatniej strony.  Powinna znaleźć się kanonie obowiązkowych lektur szkolnych takie jest moje zdanie.

     Wracając do pytania z początku mojej wypowiedzi   Halina Poświatowska - kim była ?  Dla mnie była wspaniała poetką, doświadczoną kobietą, odważną ,chwytającą życie za rogi, nie bojącą się wyzwań, cieszącą się chwilą, niedoścignionym wzorem.