
Rodzina White'ów
Właśnie zamknęłam "Rodzinę White'ów" Maggie Gee angielskiej pisarki. Która w Polsce z tego co się zdążyłam zorientować jest znana tylko z tej powieści. Książka w sumie jest ósmą w dorobku autorki w roku 2002 była nominowana do nagrody Orange Prize i Międzynarodowego IMPAC Dublin Literary Award .
Główni bohaterzy Rodzina W. składająca się z pięciu osób. Troje dorosłych dzieci i małżonkowie White. Cała akcja zaczyna się w momencie gdy Alfred głowa rodziny trafia po wylewie do szpitala. W tym momencie dowiadujemy się,że osobami które są mu oddane to żona May-cicha kobieta kochająca książki,przez całe życie czegoś się bała. Najpierw ojca, później męża który i tak był lepszy niż ojciec w końcu swego najmłodszego potomka. Najmłodszy syn Dirk-który jakby nie patrzeć powielił błędy i wady ojca i pokazał do czego może doprowadzić nienawiść . Pozostała dwójka nie żywi ciepłych uczuć do ojca który był w ich życiu postrzegany jako tyran i despota który nie umie przyznać się do swoich błędów a słowo "Przepraszam" nie funkcjonuje w jego słowniku. Zarzucają ojcu ,że to właśnie On jest przyczyną porażek w ich życiu. Najstarszy syn Darren mimo,że jest uznanym dziennikarzem nie potrafi ułożyć życia osobistego ma za sobą trzy małżeństwa i czworo dzieci. Córka Shirley ma za złe,że ojciec jest rasistą i nigdy nie zaakceptował jej małżeństwa z czarnoskórym mężczyzną które dało jej tyle szczęścia jakiego nie zaznała w rodzinnym domu.
Książka to typowy powrót do korzeni, analizowanie swego postępowania i próba oczyszczenia się. Narracja prowadzona jest podobnie jak w książkach J.Picoult. Każdy z bohaterów pokazuje swój punkt widzenia,swoje przemyślenia,uczucia. Akcja książki nie jest wartka ani szybka wszystko toczy się przeważnie wokół łóżka szpitalnego Alfreda. Jest to książka która pokazuje jaki wpływ ma zachowanie i postępowanie rodziców na dzieci.Jedne dzieci przyjmują bez warunkowo to co słyszą od rodziców i powielają ich zachowania tak jak Dirk -co prowadzi do tragedii. Jeszcze inne próbują uciec od tego wzorca , ale tutaj sprawdza się bardzo dobrze powiedzenie "Czym skorupka za młodu nasiąknie,tym na starość trąci"- tak jak w przypadku pierworodnego syna. Niby zaszedł daleko w swoim życiu zawodowym, ale brak umiejętności okazywania uczuć rodzinie i jej tyranizowanie doprowadza do rozpadu. Córka jest tą która pokazuje,że można jeżeli się bardzo chce odciąć od tych złych wzorców. Ale potrzebna jest praca i osoba dla której warto to zrobić.
Lektura nie jest z serii łatwe i przyjemne. Jest to książka zmuszająca do myślenia, zastanawiania się nad sobą i bohaterami. Książka która ukazuje rozkład rodziny z powodu ojca tyrana i matki która nie umiała się temu przeciwstawić,za bardzo się bała ale mimo wszytko kochała swego męża miłości wielką i bezwarunkową.
Książka godna polecenia, przemyślenia będą ze mną długo może dlatego,że dopiero co udało mi się stworzyć tę podstawową komórkę społeczną jaką jest małżeństwo. Nie chciałbym nigdy usłyszeć od swoich dzieci,że jestem winna ich nieudanego życia.
Oceniam na 4,5/6